GMINA KŁODZKO - Przybywa popowodziowych wniosków

(inf. wł.). Dla potrzeb Wód Polskich gmina wytworzyła informację o działkach znajdujących się na terenach zalewowych. Ma to związek z uaktualnianiem wiedzy o ilości takich nieruchomości i liczbie osób na nich zamieszkujących. Te dane są ważne dla planowania inwestycyjnego Państwowego Gospodarstwa Wodnego.

- W żaden sposób to nie ogranicza dotychczasowego postępowania gminy w zakresie planowania przestrzennego. Wszystko w tym zakresie idzie dotychczasowym trybem - mówi wójt Zbigniew Tur: - Natomiast rzeczywiście jest istotne, aby Wody Polskie zrobiły sobie dokładną analizę sytuacyjną i skalę zjawiska, jeśli chodzi o powódź, miał obraz ewentualnych przesiedleń ludności. Już wiem, że ta dotychczasowa analiza była obarczona dużym niedopowiedzeniem. Okazuje się są nieruchomości, które tylko w części ulegają zalewaniu, zaś w wykazie Wód Polskich są wskazywane jako całe. Dlatego dobrze będzie, jak PGW przekaże nam takie opracowania, abyśmy sami mogli skorygować te dane.

Niewykluczone, że pozyskiwanie od gmin wspomnianych informacji ma pozwolić na określenie ewentualnych kosztów, jakie należałoby ponieść w związku z przemieszczeniem gospodarstw domowych z terenów zalewowych na bezpieczne. Tylko w przypadku gminy wiejskiej Kłodzko byłyby one niebotyczne. Prawdę powiedziawszy przeniesieniu musiało ulec całe Żelazno, spora część Krosnowic i Ołdrzychowic Kłodzkich, czy Morzyszowa.

- Ja sobie tego nie wyobrażam, nie uważam, że państwo pójdzie w tym kierunku. Moim zdaniem rząd powinien pójść w stronę budowy kolejnych zbiorników przeciwpowodziowych do 2,5 mln m sześc. pojemności, z wykorzystaniem naturalnego ukształtowania terenu; to zapobiegnie niezadowoleniu społecznemu. Drugi tor działania to regulacja rzek i potoków, a trzeci - stworzenie naturalnych polderów na obszarach teraz całkowicie zdegradowanych. W tym przypadku nie ma sensu ich odbudowywania, jasno trzeba sobie powiedzieć, że stanowią miejsce przepływowe dla wody powodziowej - puentuje wójt.