Piękny dworzec z budynkami bez przyszłości

MIĘDZYLESIE (inf. wł.). Serce rwie, gdy patrzy się na obiekty kolejowe składające się na miejscowy dworzec. Władowano w nie ogromne pieniądze, poddając gruntownym remontom, by później sukcesywnie je nie zagospodarowywać, lecz opróżniać. Dziś zdecydowana część całej powierzchni lokalowej pozostaje bez życia i nic nie wskazuje na to, aby to miało się zmienić na lepsze.

Przez dziesięciolecia Międzylesie było ważnym miejscem na kolejowych mapach. Na tutejszej stacji zaczynała się lub kończyła podróż dla tysięcy osób, odprawiano wagony wypełnione towarami. Obiekt był miejscem pracy dla wielu służb niezbędnych na granicy państw. Wraz ze wzrostem jego znaczenia rosła presja na konieczność poddania go gruntownemu remontowi, na który wykorzystano miliony złotych.

Dziś poddane zmianom budynki są swoistym skrzeczeniem rzeczywistości. Po prostu potwierdzają, że wcześniej, zanim poddano je gruntownej odnowie, tak naprawdę nie było pomysłu na ich wykorzystanie po wejściu Polski w roku 2007 do układu z Schengen. To na jego mocy zniesiono kontrole na granicach państw członkowskich i tym samym spowodowano odpływ dotąd obecnych na nich instytucji.
 

Dworzec w Międzylesiu w części służy swoją powierzchnią lokalową ruchowi pasażerskiemu, który do dużych nie należy. W jego murach znajduje się siedziba Ośrodka Pomocy Społecznej, co z jednej strony pozwoliło poprawić warunki pracy załodze, z drugiej czyni pewien ruch w obrębie stacji.

- Szkopuł w tym, że budynki stacyjne znajdują się w strefie oddziaływania kolei i, prawdę powiedziawszy, niewiele tam można zrobić. Myśleliśmy nawet, jako gmina, o przejęciu ich z koncepcją zaadaptowania na mieszkania, jednak z racji bliskości torowiska nigdy nie uzyskaliśmy zgody na tego rodzaju przekształcenia - mówi burmistrz Tomasz Korczak.

Tak więc upływający czas pracuje na niekorzyść wcale niemałego majątku, z którym tak naprawdę nie wiadomo co zrobić.