STRONIE ŚLĄSKIE - Z mieszkańcami o okiełznaniu górskich cieków i tego skutkach
Napisano dnia: 2025-03-11 22:45:41

(Inf. wł.). Po kolejnym spotkaniu konsultacyjno-informacyjnym odnośnie zredukowania zagrożenia powodziowego w dorzeczu Nysy Kłodzkiej przekonanie o tym, że niezwykle trudno będzie znaleźć kompromis dla rozwiązania ważnego problemu jeszcze bardziej wzrosło. Z jednej strony koncepcyjny obraz tego, co w imieniu państwa proponuje specjalny zespół pod wodzą prof. Janusza Zaleskiego, z drugiej grupa osób, w tym na już oczekujących wręcz ostatecznych decyzji negujących podpowiadane rozwiązania i niewyobrażających sobie, by mogło być inaczej. Taki obraz namalował się 11 bm. w czasie konferowania w Stroniu Śląskim.
Ubiegłoroczny wrześniowy kataklizm wodny mocno zaszalał w gminie strońskiej, w której z jego przyczyny doszło do katastrofy budowlanej na zbiorniku przeciwpowodziowym usytuowanym w ciągu potoku Morawka. Wysoka fala przepłynęła przez miasteczko niczym taran, niszcząc wszystko, co napotkała na swojej drodze. Wcześniej mocno dała o sobie znać rzeka Biała Lądecka, która od Bielic, przez Stronie i Strachocin też przemieściła się silnym nurtem. Takiej masy wody powodziowej, którą wylał z siebie niż genueński przez kilka dni wiszący nad Masywem Śnieżnika i Górami Złotymi, jeszcze w tej gminie nie odnotowano. Ze skutkami tego zjawiska przyjdzie mierzyć się jeszcze przez wiele lat. Na teraz najpoważniejszym wyzwaniem, bo związanym z ochroną życia i zdrowia, pozostaje zminimalizowanie tego niebezpieczeństwa, które - choćby w kontekście zmian klimatycznych - może zaistnieć szybciej niż nam się wydaje.
Mając na uwadze ten fakt Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie przedstawiło program redukcji ryzyka powodziowego w zlewni Nysy Kłodzkiej. Przygotował go zespół naukowców i praktyków kierowany przez prof. Janusza Zaleskiego, a pracujący pod nadzorem wiceprezesa WP Mateusza Balcerowicza. Liczące kilkadziesiąt stron opracowanie stanowi materiał do analizy, ale i wyrażenia opinii przez mieszkańców gmin, przez które przepłynęła powódź.
Najwięcej emocji podczas spotkania w Stroniu Śląskim wzbudziła kwestia ewentualnej lokalizacji dużych zbiorników. Nie wszystkim uczestnikom konferowania odpowiada zaprezentowanych sześć wariantów - w odniesieniu do obszaru całej gminy - mających charakter alternatywny. Niektórzy dali tego wyraz w wypowiedziach dalekich od szacunku dla wszystkich zebranych, do tego opartych np. na zasłyszanych, a nie potwierdzonych informacjach. Szczytem przesady było porównanie przez jedną z kobiet spotkań konsultacyjno-informacyjnych z udziałem Wód Polskich do sytuacji, jaka miała miejsce niedawno za oceanem pomiędzy prezydentami USA i Ukrainy, w kontekście silnych i słabych. I nie da się tego zachowania usprawiedliwić emocjami.
Natomiast w części rację mają te osoby, które zwróciły uwagę na fakt, że po tych kilku miesiącach od zaistnienia powodzi społeczeństwu należą się bardziej szczegółowe wiadomości. Chce ono wiedzieć więcej o innych rozwiązaniach technicznych, jeśli chodzi o wyhamowanie mas wody opadowej, o skali możliwych wysiedleń z obszarów zalewowych, także o wysokości rekompensat, pomocy gmin i państwa w takich przypadkach.
Strońskie spotkanie zaowocowało kilkoma podpowiedziami skierowanymi do prof. Janusza Zaleskiego, wiceprezesa WP Mateusza Balcerowicza i zastępcy dyrektora RZGW we Wrocławiu Jacka Drabińskiego. Wskazano w nich np. na możliwość ulokowania o wiele mniejszych zbiorników przeciwpowodziowych w obrębie Białej Lądeckiej w rejonie Bielic czy poszerzenia koryta tej górskiej rzeki. Interesujący okazał się głos jednego z dyskutantów, który wskazał na możliwość poprowadzenia koryta Białej Lądeckiej przez sztolnię w Starym Gierałtowie, co pozwoliłoby pominąć Stronie. I ta propozycja stanie się przedmiotem dalszych rozważań nad sposobem zredukowania zagrożenia powodziowego ze strony przywołanej rzeki.
Kolejne spotkania przedstawicieli Wód Polskich ze społecznością gmin poszkodowanych przez powódź odbędą się w Lądku-Zdroju oraz Bystrzycy Kłodzkiej, a w miarę potrzeby również w innych miastach ziemi kłodzkiej.
Ubiegłoroczny wrześniowy kataklizm wodny mocno zaszalał w gminie strońskiej, w której z jego przyczyny doszło do katastrofy budowlanej na zbiorniku przeciwpowodziowym usytuowanym w ciągu potoku Morawka. Wysoka fala przepłynęła przez miasteczko niczym taran, niszcząc wszystko, co napotkała na swojej drodze. Wcześniej mocno dała o sobie znać rzeka Biała Lądecka, która od Bielic, przez Stronie i Strachocin też przemieściła się silnym nurtem. Takiej masy wody powodziowej, którą wylał z siebie niż genueński przez kilka dni wiszący nad Masywem Śnieżnika i Górami Złotymi, jeszcze w tej gminie nie odnotowano. Ze skutkami tego zjawiska przyjdzie mierzyć się jeszcze przez wiele lat. Na teraz najpoważniejszym wyzwaniem, bo związanym z ochroną życia i zdrowia, pozostaje zminimalizowanie tego niebezpieczeństwa, które - choćby w kontekście zmian klimatycznych - może zaistnieć szybciej niż nam się wydaje.
Mając na uwadze ten fakt Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie przedstawiło program redukcji ryzyka powodziowego w zlewni Nysy Kłodzkiej. Przygotował go zespół naukowców i praktyków kierowany przez prof. Janusza Zaleskiego, a pracujący pod nadzorem wiceprezesa WP Mateusza Balcerowicza. Liczące kilkadziesiąt stron opracowanie stanowi materiał do analizy, ale i wyrażenia opinii przez mieszkańców gmin, przez które przepłynęła powódź.
Najwięcej emocji podczas spotkania w Stroniu Śląskim wzbudziła kwestia ewentualnej lokalizacji dużych zbiorników. Nie wszystkim uczestnikom konferowania odpowiada zaprezentowanych sześć wariantów - w odniesieniu do obszaru całej gminy - mających charakter alternatywny. Niektórzy dali tego wyraz w wypowiedziach dalekich od szacunku dla wszystkich zebranych, do tego opartych np. na zasłyszanych, a nie potwierdzonych informacjach. Szczytem przesady było porównanie przez jedną z kobiet spotkań konsultacyjno-informacyjnych z udziałem Wód Polskich do sytuacji, jaka miała miejsce niedawno za oceanem pomiędzy prezydentami USA i Ukrainy, w kontekście silnych i słabych. I nie da się tego zachowania usprawiedliwić emocjami.
Natomiast w części rację mają te osoby, które zwróciły uwagę na fakt, że po tych kilku miesiącach od zaistnienia powodzi społeczeństwu należą się bardziej szczegółowe wiadomości. Chce ono wiedzieć więcej o innych rozwiązaniach technicznych, jeśli chodzi o wyhamowanie mas wody opadowej, o skali możliwych wysiedleń z obszarów zalewowych, także o wysokości rekompensat, pomocy gmin i państwa w takich przypadkach.
Strońskie spotkanie zaowocowało kilkoma podpowiedziami skierowanymi do prof. Janusza Zaleskiego, wiceprezesa WP Mateusza Balcerowicza i zastępcy dyrektora RZGW we Wrocławiu Jacka Drabińskiego. Wskazano w nich np. na możliwość ulokowania o wiele mniejszych zbiorników przeciwpowodziowych w obrębie Białej Lądeckiej w rejonie Bielic czy poszerzenia koryta tej górskiej rzeki. Interesujący okazał się głos jednego z dyskutantów, który wskazał na możliwość poprowadzenia koryta Białej Lądeckiej przez sztolnię w Starym Gierałtowie, co pozwoliłoby pominąć Stronie. I ta propozycja stanie się przedmiotem dalszych rozważań nad sposobem zredukowania zagrożenia powodziowego ze strony przywołanej rzeki.
Kolejne spotkania przedstawicieli Wód Polskich ze społecznością gmin poszkodowanych przez powódź odbędą się w Lądku-Zdroju oraz Bystrzycy Kłodzkiej, a w miarę potrzeby również w innych miastach ziemi kłodzkiej.
(bwb)
Foto gmina Stronie Śl.
Komentarze:
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz