Tam gdzie chemia spotyka się z muzyką

- Dla mnie ważna jest wiedza tutaj pogłębiana oraz nowe zawarte znajomości. Zajęcia z nami prowadzi pan Lesław Pszczeliński, a z drugą grupą Szymon Wejcht - tegoroczny maturzysta - mówi Michał Zieliński, który w wójtowickim obozie już uczestniczył w poprzednie lato. Spodobała się jemu ich atrakcyjna forma, więc rodzice dali się przekonać, by znowu mógł pojechać na tygodniowe plenerowe lekcje w "Wataszce" na pograniczu Wójtowic i Huty.
 

W sobotnie popołudnie, na wysokości około 800 m n.p.m. toczyła się dyskusja na temat roli szkoły w edukowaniu młodzieży i przygotowywaniu jej do dorosłego życia. Aktywnie w niej uczestniczyli rodzice co niektórych obozowiczów zachęceni do wypowiedzenia się w tej kwestii, podobnie jak i nauczyciele akurat tam obecni. Wszyscy już wcześniej zostali wprowadzeni codzienny rytm zajęć.
 

- Przyjechałem tutaj, bo bardzo lubię pana Leszka. I nie żałuję, bo zajęcia mamy od rana do wieczora, wiele się uczymy, łącząc teorię z praktyką - podkreśla Mateusz Panasik niedawno zdający maturę. - Być może zdobyte tu wiadomości przydadzą mi się podczas zdawania na studia. Sposób ich przekazywania jest niepowtarzalny...

To już siódmy taki obóz zorganizowany w Wójtowicach przez nauczyciela chemii Lesława Pszczelińskiego z Kłodzka. Swego czasu uznał, że do wielu młodych osób ten niełatwy przedmiot nie trafia dlatego, bo na jego właściwy przekaz albo brakuje czasu, albo ze strony wykładających nie ma odpowiedniego zacięcia.
 

- Mam swój pomysł na to, jak młodych ludzi zainspirować chemią, zachęcić do jej uczenia się podczas wakacji. Do tego na pięknej ziemi kłodzkiej i w miejscu naprawdę urokliwym. Są więc zajęcia tematyczne wypełnione po brzegi i po nich czas na rozwijanie zdolności, głównie muzycznych. Dlaczego akurat tych? Bo ja sam od lat muzykuję, grając na gitarze - mówi p. Lesław. - W zasadzie "Wataszka" stała się takim naszym stałym miejscem, także dla warsztatów chemicznych. Już wiem, że częściej do niej będziemy przyjeżdżać. A teraz, na ten obóz, zabrałem 30 uczniów i uczennic. Dowiadują się m.in., jak przyjemnie spędza się czas daleko od komputerów i telewizorów.

Dziesięcioro uczestników utworzyło orkiestrę, która właśnie w sobotni wieczór dała koncert. Był i jego adresat - Lesław Pszczeliński, obchodzący 40-lecie pracy w zawodzie nauczyciela - cały czas chemii. Zaczynał w Liceum Poligraficznym w Nowej Rudzie, później w Zbiorczej Szkole Gminnej w Kłodzku, a jeszcze później w Liceum Ogólnokształcącym imienia B. Chrobrego. W końcu zajął się nauczaniem tego przedmiotu na własny rachunek. Co bardzo go cieszy, to bardzo wysoka zdawalność jego podopiecznych, w tym biorących udział w obozach, a tych dotychczas było około 150 osób.
 

Jedną z uczestniczek takiej formy zajęć jest Maria Stroba: - Jestem w klasie biologiczno-chemicznej w kłodzkim liceum. Myślę o studiach na kierunku, gdzie z chemią na pewno będę miała do czynienia. Gdy tylko od znajomych dowiedziałam się, że jest możliwość wzbogacenia swojej wiedzy z tego przedmiotu poprzez zajęcia u pana Leszka, powiedziałam sobie, że spróbuję. I tego nie żałuję. Bardzo jego cenię za taką korzystną energię do życia, za naprawdę umiejętne przekazywanie przez niego wiedzy i w ogóle za partnerskie traktowanie młodych ludzi, to jest takie budujące.

Na wataszkowym gruncie, gdzie uczestnicy obozu spotkali się z wykładowcami, rodzicami, sojusznikami tej formy edukacyjnej aktywności, już kolejny raz potwierdza się, że chemia doskonale współgra z muzyką. A szczególnie wtedy, gdy zdobytą wiedzę oraz umiejętności młodzież zamienia w pozytywne reakcje. I taki jest cel również tego wakacyjnego wydarzenia.