Matce naturze z odsieczą

W sąsiedztwie pałacowego dziedzińca natrafiono na różne "zapominane" przedmioty

W sobotnie przedpołudnie w zespole pałacowo-parkowym w Gorzanowie i jego pobliżu spotkaliśmy grupę osób pracowicie porządkujących teren. Wyposażeni w wykrywacze metali, krok po kroku, penetrowali sąsiedztwo dziedzińca, wydobywając z podłoża bądź murów metalowe artefakty. Natrafiono na różne przedmioty latami pozostające w ziemi albo w wielowiekowym murze zabytkowej budowli, np. kulę od pistoletu używanego w poprzednich stuleciach.

- Tego rodzaju porządkowaniem środowiska zajmujemy się od czerwca 2017 roku. Wystartowaliśmy jako wolontariusze Kolejowej Wieży Ciśnień Ostróda, zabierając się za sprzątanie rzek, jezior i stawów. Jesteśmy magnesiarzami, czyli ludźmi posługującymi się elementem wielkości krążka hokejowego przytwierdzonym do linki. Wrzucony do wody pozwala wyciągnąć z niej wszelkie przedmioty metalowe - wyjaśnia Sylwester Pepel, prezes ostródzkiego stowarzyszenia. - W naszych ciekach i zbiornikach zalega mnóstwo szklanych i plastikowych pojemników, m.in. butelek, opon i innych przedmiotów. Zakupiliśmy wodery, w których wchodzimy do wody i podbierakami wyciągamy to, co w tych miejscach nie powinno się znajdować...

Niebawem do neodymowców dołączyły osoby, które w porządkowaniu ziemi posługują się detektorami metali. Tym samym ostródzkiemu klubowi poszerzył się horyzont funkcjonowania - o lasy, łąki czy różne nieużytki, które przyciągają szukających relaksu i stają się zbiorowiskiem widocznych lub nie rzucających się w oczy, bo tkwiących w ziemi, różności.
 

Przy gorzanowskim moście członkowie stowarzyszenia ekologicznego penetrowali Nysę Kłodzką, wydobywając z jej dna butelki, puszki czy makulaturę. W tym samym czasie inni przemierzali odcinek pątniczo-rekreacyjnego miejsca w pobliżu Wapniarki. Przez dziesięciolecia, a nawet stulecia, natura przykrywała to, czego albo człowiek tu zapomniał, albo podrzucił jako rzecz niechcianą.
 

- Powiem tak: Sens takich akcji, jak ta, na pewno istnieje. Jesteśmy je winni matce Ziemi, którą zabałaganiamy w nieprawdopodobnym tempie. Proszę sobie wyobrazić, że z jednym z moich kolegów, Dawidem, w ciągu czterdziestu godzin wydobyliśmy z Drwęcy około 1,2 tony szkła, a podczas niedawnych ekologicznych mistrzostw Polski przez nas zorganizowanych z pola u jednego z rolników zebraliśmy ponad 700 kilogramów odpadów w różnej postaci - obrazuje sytuację S. Pepel.
 

Za jakiś czas pochodzący z wielu rejonów Polski członkowie stowarzyszenia z Ostródy, które ma 16 filii w kraju, powrócą na ziemię kłodzką, by kontynuować dzieło. Przekonują, że tak piękna kraina, niezwykle atrakcyjna turystycznie, powinna świecić porządkowym przykładem i dziękować naturze za swoją unikatowość i stwarzanie wyjątkowych warunków do życia. - Przychodzi nam, niestety, przepraszać matkę naturę za tych wszystkich bałaganiarzy, którzy rzeki czy lasy czynili i czynią śmietnikami - puentuje nasz rozmówca.