W oczekiwaniu na... sprawiedliwość

KŁODZKO. Co prawda detektyw Krzysztof Rutkowski na tym spotkaniu się nie pojawił, ale występujący w jego imieniu Robert Rewiński z portalu www.patriot24.net zrelacjonował przyczynek zorganizowanej konferencji prasowej z udziałem podkłodzkiej bizneswoman Bożeny Zalewskiej. Chodzi o jej trzy lata trwającą walkę z wymiarem sprawiedliwości, któremu zarzuca niesłuszne skazanie prawomocnym wyrokiem za przestępstwo, którego - jak utrzymuje - nigdy się nie dopuściła. Dlatego reprezentujący B. Zalewską adwokat do Sądu Najwyższego złożył wniosek o jego kasację, zaś Ministerstwo Sprawiedliwości i Prokuratura Krajowa - według R. Rewińskiego - wszczęły kontrole sprawdzające w okręgu świdnickim pod kątem procedowania w sprawie, o której poniżej.

Pani Bożena 24 września 2013 r. przed bankiem PKO SA na placu Jedności Narodowej w Kłodzku zatrzymała swój samochód, aby wpłacić w nim pieniądze tytułem comiesięcznych podatków. Było tego kilkadziesiąt tysięcy złotych, więc w obawie przed napadem postanowiła podjechać jak najbliżej i stanąć autem, mimo znaku zakazującego takiego zachowania. To nie spodobało się jednemu z przechodniów, więc wezwał policję.

- Siedząca jeszcze w aucie pani Bożena nagle usłyszała silne uderzenie w szybę samochodu. Przestraszyła się, że ktoś chce ją okraść. Okazało się, że dobijał się policjant, który był jeszcze z trójką innych funkcjonariuszy - przypomina R. Rewiński. - Ponieważ interwencja patrolu wzbudziła zastrzeżenia pani Bożeny, pojechała na skargę do Komendy Powiatowej Policji. Tam poskarżyła się zastępcy komendanta i zażądała wyjaśnienia na piśmie. Podobnie od Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.

Zamiast tych wyjaśnień do kobiety trafił akt oskarżenia. Była nim zaskoczona, choć - jak utrzymuje - usłyszała od nich: "Pani jest jedna, a nas jest trzech".

- Policjanci nie potrafili sobie przypomnieć, jakimi słowami zostali znieważeni przez przedsiębiorczynię. Dopiero za kolejnym przesłuchaniem jeden z nich przypomniał sobie, że z jej strony padły wyrazy: "świnie" i "bydlaki". Występujący w charakterze świadka mężczyzna, który wezwał patrol, zeznał, że nie usłyszał żadnych słów znieważających. Identycznie oświadczył strażnik miejski, który przyjechał radiowozem policyjnym - podkreśla Robert Rewiński.

Sąd Rejonowy w Kłodzku uniewinnił p. Bożenę od zarzutu popełnienia przestępstwa, z czym nie zgodził się prokurator rejonowy. W wyniku jego apelacji wyroku Sąd Okręgowy w Świdnicy przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia w I instancji.

- Kłodzki sąd, tym razem bez przesłuchiwania kogokolwiek, skazał panią Bożenę Zalewską na 120 godzin prac społecznych wykonywanych przez pół roku. Sprawa znów trafiła do sądu okręgowego, jednak długo nie była podjęta. Chyba dlatego, że w międzyczasie do Ministra Sprawiedliwości trafiła skarga na procedowanie przez tutejszy wymiar sprawiedliwości - zauważa dziennikarz portalu www.patriot24.net. 

Po kilku miesiącach Sąd Okręgowy w Świdnicy utrzymał w mocy wyrok skazujący oskarżoną kobietę, której adwokat wniósł wniosek o jego kasację do Sądu Najwyższego. Mecenas złożył też zażalenie na charakter zastosowanej kary wskazując, że ona może przełożyć się na pogorszenie kondycji finansowej firmy B. Zalewskiej a nawet jej likwidację.

- Występowałam do Sądu Rejonowego w Kłodzku, aby zamieniono mi karę na kwotę, którą mogłabym uregulować, ale pani sędzia na to się nie zgodziła - mówi skazana bizneswoman, która jeszcze w tym miesiącu ma stawić się u kuratora, aby zacząć wykonywanie wyroku. Na listopad br. sąd okręgowy wyznaczył termin rozpatrzenia zażalenia na ten rodzaj kary.

Przedstawiciel detektywa Rutkowskiego przypomniał, że to nie pierwsze złe doświadczenie B. Zalewskiej z Temidą w tej sprawie. Postawiono jej bowiem zarzut złamania przepisów drogowych w feralnym dniu - chodzi o zatrzymanie pojazdu w miejscu objętym zakazem. Sąd Rejonowy w Kłodzku wydał wyrok skazujący, jednak Sąd Okręgowy w Świdnicy - posiłkując się opinią biegłego z zakresu ruchu drogowego - uniewinnił oskarżoną od tego zarzutu.

- Pani Bożena nie ustrzegła się utraty prawa jazdy, doliczono jej punkty karne. Musiała interweniować w Komendzie Wojewódzkiej Policji oraz w sądzie okręgowym, bo sąd rejonowy wydał nieprzystającą do rozstrzygnięcia decyzję - konkluduje R. Rewiński i dodaje, że w związku ze zdarzeniem z 24 września 2013 r. następuje splot dziwnych przypadków w działalności wymiaru sprawiedliwości w okręgu świdnickim, jeśli chodzi o przytoczoną sprawę. Dlatego obarczona bezsilnością B. Zalewska o pomoc zwróciła się do detektywa K. Rutkowskiego, a ten jej nie odmówił. I gdzie tylko może nagłaśnia ten przypadek wskazując, że nadal w konfrontacji z wymiarem sprawiedliwości wiele osób ciągle czeka na tę sprawiedliwość.

(abc)