SZKLARY / MARIANÓWKA (gm. Bystrzyca Kłodzka). Od wystrzału z armaty, wywołanego przez marszałka Dolnego Śląska Cezarego Przybylskiego, rozpoczęła się w niedzielę konferencja poświęcona rozwojowi hodowli bydła na terenach górskich i podgórskich. Zorganizował ją Klaster Wołowina Sudecka, której prezes Zbigniew Szczygieł jest bardziej niż przekonany, że istnieją realne szanse na odtworzenie liczby 90 tys. sztuk, z którymi jeszcze przed 30. laty miało się do czynienia na ziemi kłodzkiej.
- Teraz oscylujemy w granicach 10 proc. z tej liczby, ale z pozytywnym trendem, bo zwierząt sukcesywnie przybywa. To efekt pracy i naszego Klastra, i wielu sojuszników - zauważa Z. Szczygieł.
O dobrodziejstwie płynącym z coraz większego zagospodarowania łąk i pastwisk mówił m.in. prof. Tadeusz Trziszka z wrocławskiego Uniwersytetu Przyrodniczego. Wskazał na ważne źródło dochodu dla gospodarstw rolnych, istotne miejsca pracy, liczący się w gospodarce rynek przetwórczy. Przy tym zaakcentował, że tym sposobem zapewnimy sobie napływ zdrowych produktów z wołowiny, pochodzących z zielonej doliny żywności i zdrowia, jaką ma być Dolny Śląsk.
- Uważam, że potencjał jest przeogromny i to nas deleguje do jego maksymalnego wykorzystania - akcentuje rozmówca. - Zielona pasza nam rośnie na każdym kroku, ona nie może się marnować w sytuacji, gdy konsumenci we Wrocławiu, Poznaniu, na Górnym Śląsku czekają na wołowinę.
Popularyzacji hodowli bydła służył popołudniowy festiwal wołowiny sudeckiej. Można było nabyć wyroby w różnej postaci. Przy tym oferowano inne produkty, m.in. z pasieki i kuchni wiejskiej.
(bwb)