(Inf. wł.). W przestrzeni publicznej nadal przewija się ubiegłoroczna, wrześniowa powódź m.in. na ziemi kłodzkiej. Zdaniem niektórych dyskutantów oraz mediów, miała spustoszyć cały ten subregion, co oczywiście nie jest prawdziwe. Ale skutkowało i nadal skutkuje spadkiem liczby gości np. w Kudowie-Zdroju, których w poprzednich sezonach letnich było zdecydowanie więcej.
.jpg)
- Problemy z dezinformacją sprowadzającą się do tego, że na wymienionym terenie trwa usuwanie skutków powodzi i odbudowa zniszczeń nie ustały. Owszem, to trwa, ale tam, gdzie ta powódź faktycznie miała miejsce. Przypomnę, że Kudowa, Duszniki czy Polanica znalazły się poza działaniem żywiołu, jednak to rzadko było podkreślane - mówi burmistrzyni Kudowy-Zdroju Aneta Potoczna: - Druga strona dotycząca frekwencji w okresie wakacji, to jednak kaprysy aury w lipcu. One też przełożyły się na to, że było mniej rezerwacji miejsc noclegowych a także odnotowanych przyjazdów turystów. Pierwsza połowa wspomnianego miesiąca pod tym względem po prostu była słaba.
Życie wakacyjne ożywiło się w sierpniu o tyle, że w niektóre dni trudno było o wolny pokój hotelowy czy pensjonatowy. Widać je było również na ulicach częściej falujących przechodniami i pojazdami. Ogólnie pisząc, bardziej dominował przybysz weekendowy niż długoterminowy.
- Usłyszałam, że z tą tendencją bardziej weekendowego wypoczynku w Kudowie musimy się oswoić. Prędzej do nas przyjadą osoby zmotoryzowane, właśnie na dwu- lub trzydniowy pobyt, do tego z nieodległych miejscowości, choćby z Wrocławia, aniżeli z dalszych i na dłużej. To jest dla nas sygnałem, że na przykład nasz ośrodek kultury będzie zmuszony do przeorganizowania imprez, z akcentem na weekendy - podkreśla burmistrzyni.
(bwb)