(Inf. wł.). O tym, że do ostatniej sytuacji kryzysowej, szybkiego usuwania jej skutków nie byliśmy przygotowani jako państwo, nie trzeba nikogo przekonywać. Informacje płynące z terenów dotkniętych powodzią są tego przykładem. Dlatego każda z nich, nawet ta najdrobniejsza, powinna być brana pod uwagę przy tworzeniu programu niesienia pomocy ludziom poszkodowanym przez żywioł. Okazuje się, że w minionych latach nie zadbano o tę ważną rzecz.
W gminie bystrzyckiej niektórzy przedsiębiorcy poszkodowani podczas minionej powodzi wyrazili zainteresowanie otrzymaniem kontenera biurowego, który ułatwiłby im odnalezienie się w trudnej rzeczywistości. Mimo zapewnień ze strony państwa, że nie powinno być trudności z udostępnieniem takiego lokum z jego zasobów, przyszło im ustawić się w kolejce. W obliczu zimy, która już sygnalizuje swoje nadejście, jest to dla nich utrudnieniem.
Dla lokalnych samorządowców barierą w szybkim załatwianiu spraw powodzian okazał się brak odpowiedzi na korespondencję wysyłaną do Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Dotyczyła m.in. kwestii finansowych z udziałem środków z budżetu państwa, zasad ich przyznawania osobom poszkodowanym. Przepisy dotyczyły wypłat świadczeń osobom, których gospodarstwa domowe zostały zalane wodą z rzek i potoków, tymczasem również doszło do zalań wywołanych przez wodę z rowów, pól i dachów. Podobnie było w przypadku zapytań istotnych dla zapewnienia operatywności ośrodka pomocy społecznej. To że zaistniały poślizgi w wypłatach pieniędzy, na pewno nie było wynikiem złej woli załogi OPS-u.
Kwestią, która wymaga szybkiego uregulowania, pozostaje temat tak zwanych czerwonych stref, czyli terenów zalewowych i obszarów wskazanych do wyłączenia z zabudowy mieszkalnej i gospodarczej. Dla gmin i powiatów, zajmujących się planowaniem przestrzennym, jest to podstawowa informacja istotna dla ich dalszych poczynań, zaś dla obywatela konkretny przekaz o tym, czy będzie mógł zainwestować np. w budowę domu lub zakładu na upatrzonym terenie.
(bwb)