(Inf. zewn.). Cześć, mam na imię Izabela i chciałam wam przekazać kilka słów. Jestem narzeczoną Andrzeja Szczygła, syna Danuty i Bronisława Szczygłów, którym w niedzielę odmieniło się życie.
Tego dnia, 15.09.2024 r, połowa ludzi straciła wszystko. Wszystko to, na co pracowali latami. Niestety też kilka osób straciło to co najcenniejsze - życie. Tego dnia nie da się wymazać z pamięci, za każdym razem, jak zamykam oczy, mam obraz tego, co aktualnie się dzieje. Jak woda zabiera domy, wszystkie inne rzeczy.
Tego dnia Stronie Śląskie przestało istnieć, takie, jakie pamiętałam i kochałam. A najgorsza była cisza. Brak łączności. Ta cisza, kiedy nie wiesz, czy twoi bliscy żyją, czy są cali.
Nasza kamienica jakimś cudem przetrwała. Woda była do połowy parteru. Nasze mieszkanie jest całe, znajdowało się na pierwszym piętrze. Ale i tak jak zobaczyliśmy, że woda nagle się podnosi, uciekliśmy na piętro wyżej. Wszystko działo się tak szybko, a pamiętam każdą minutę. Pamiętam jak się bałam, czy przeżyjemy. My i nasz malutki Ignaś, który stał obok nas na środku pokoju.
Niestety woda zabrała nasze samochody, wszystko co było na podwórku i w garażu. Ale to nic. My sobie poradzimy. Ja bez tego przeżyję, ale bez dachu nad głową ciężko żyć. Moi rodzice muszą się ewakuować ze swojej kamienicy. Tego dnia Andrzeja rodzice stracili dom. Dom, w którym Andrzej się wychowywał, dorastał. Wszystkie rzeczy. Także straciliśmy nasze domki. Domki, które były źródłem naszego dochodu, ponieważ mieliśmy firmę noclegową, która właśnie znajdowała się na Nowej Morawie. Na pewno kojarzycie Chatę Ignasia bądź Domek Andrzejówka. A kiedyś Andrzeja rodzice prowadzili smażalnię pstrąga. Może byliście kiedyś na Morawie, na rybce. Nie ma domu, domków, nie ma ogrodu, nie ma stawów, nie ma nic. Andrzeja rodzice nie mają dachu nad głową.
Nigdy o nic nie prosiłam, sama pomagałam, ile się da. Zawsze brałam udział w licytacjach, dawałam bony na sesje zdjęciowe. Zawsze wpłacałam jakieś pieniążki. Ale tym razem, w imieniu Andrzeja rodziców - pani Danusi i pana Bronisława, proszę o jakąkolwiek pomoc. Każda złotówka ma znaczenie.
Chciałabym bardzo podziękować wszystkim, którzy nam pomagają. Dostarczają żywność, potrzebne rzeczy. Którzy sami robią, co mogą, którzy własnymi rękoma pomagają przy domach. I chciałabym podziękować mieszkańcom za to, że w tej ciężkiej sytuacji sobie wzajemnie pomagają. Jesteście wspaniali. Wiara, nadzieja, miłość...
I dziękuję tylko za to, że my i nasze rodziny są całe i zdrowe.
Mamy dziecko 2-latka. Synek ma na imię Ignaś. Jest cudownym chłopczykiem, myśleliśmy, że i on będzie mieć szansę chociaż w jakiejś części dorastać w tym domu, a domu nie ma.
Teraz musimy się podnieść, założyliśmy zbiórkę
https://pomagam.pl/ta7b3n
Dołączam kilka zdjęć tego, co nam zostało. Potrzebujemy nagłośnienia. Jakiejkolwiek pomocy.