MIĘDZYLESIE (inf. wł.). Gmina ma podpisane umowy z Narodowym oraz Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej odnośnie udzielania pomocy mieszkańcom w przejściu na bezpieczne ekologicznie źródła ogrzewania. I stara się to czynić, ale wcale nie jest z tym łatwo w sytuacji, gdy w przestrzeni publicznej co rusz pojawiają się informacje o tym, że w niedalekiej przyszłości nie będzie można korzystać ze wskazanych w nich mediów. Może się okazać, że to gmina stanie się winowajcą takich a nie innych decyzji niektórych mieszkańców. Dlatego w tych działaniach proekologicznych postępuje bardziej rozważnie.
- Jako gmina prowadziliśmy projekt dotyczący instalowania pieców węglowych piątej generacji, co było dofinansowane przez WFOŚiGW. Podobnie było w przypadku dotowania pieców gazowych. Teraz jesteśmy w stanie pomóc rozwojowi fotowoltaiki, ale co rusz dowiadujemy się, że są różne wektory ochrony środowiska. Tym samym, chcąc korzystać ze środków, które są do pozyskania, zdobywamy je według otrzymywanych wytycznych. Osobiście uważam, że te wytyczne często są ze sobą... sprzeczne - zauważa burmistrz Międzylesia Tomasz Korczak. - Na przykład okazuje się, że jeśli ktoś skorzystał z dotacji na wymianę pieca węglowego na gazowy, już nie może skorzystać z dotacji na docelowe źródło energii odnawialnej. Raz mówi się o pompach ciepła, innym o biogazowniach... Wygląda na to, że mamy do czynienia z niespójną polityką prowadzoną przez Unię Europejską i Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Tak czy inaczej gmina nadal będzie zabiegać o pozyskanie pieniędzy na dofinansowanie do OZE. Wychodzi z założenia, że każde nowe rozwiązanie jest lepsze niż wykorzystywany "kopciuch" opalany wszystkim. Skoro w swoich założeniach chce być obszarem przyjaznym mieszkańcom i turystom, nie ma innej drogi. Ale w jej łatwiejszym pokonywaniu musi pomóc państwo przyjmując wytyczne do wdrażanych programów tak, aby się wzajemnie nie wykluczały.
(bwb)