Autobusy PKS-u powracają na dawne linie

POWIAT KŁODZKI (inf. wł.). Przez długie lata autobusy Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w ciągu miesiąca odbywały tysiące kursów, przewożąc dziesiątki tysięcy podróżnych. Teraz do rekordowych pod tym względem czasów jest bardziej niż daleko, bo firma z powodów finansowych przechodzi restrukturyzację. Jednak organ prowadzący spółki ma nadzieję, że najgorszy okres ma już za sobą, a w ślad za tym oddala się widmo jej zniknięcia z krajobrazu ziemi kłodzkiej.

Warszawa, Lublin, Zakopane, Mielec, Kołobrzeg to najdalej oddalone od Kłodzka miejscowości, do których - przynajmniej sezonowo - docierały kursowe autobusy z emblematem PKS. Również one stanowiły dogodne rozwiązanie komunikacyjne dla mieszkańców i gości ziemi kłodzkiej, którzy na co dzień mieli zapewniony regularny transport pasażerski w jej obrębie. Przewoźnik zapewniał połączenia z Wrocławiem - wiodącym miastem Dolnego Śląska, jego pojazdy było można spotkać w wielu krajach europejskich, do których docierały z wycieczkowiczami. Tak było do momentu transformacji ustrojowej w naszym kraju i uwolnienia gospodarki, za czym wkroczył dyktat pieniądza.

Ta nowa sytuacja zmusiła PKS do głębokiego zrewidowania całej dotychczas prowadzonej działalności. Z czasem została ona okrojona z nierentownych przewozów towarowych, a później - stopniowo - rezygnowano z przynoszących straty kursów autobusowych. Niestety, mimo podjętych wysiłków na rzecz przeciwdziałania coraz trudniejszej sytuacji ekonomicznej, do kasy spółki trafiało zdecydowanie mniej zarobionych pieniędzy. Nie pomogły jej wsparcia finansowe ze strony powiatu kłodzkiego, a pojawienie się epidemii koronawirusa wręcz ją rozłożyło.

Gdy dzisiaj spojrzy się na rozkład jazdy realizowany przez PKS w Kłodzku, to łatwo wysnuć wniosek, że stanowi on raptem wycinek tego np. sprzed dwóch dziesięcioleci. Dla organu prowadzącego istotne okazuje się, że w ogóle jest i ma pokrycie w realizowanych przewozach, gdyż pozostaje potwierdzeniem, iż prowadzona batalia o przetrwanie publicznego przewoźnika miała i ma sens. Dla co niektórych mieszkańców subregionu też jest to ważne, bo m.in. przywrócono przez tę spółkę komunikację między Bystrzycą Kłodzka i Międzygórzem, Bystrzycą Kłodzką, przez Roztoki, Michałowice, Goworów, Szklarnię do Międzylesia, ponownie autobus powrócił do Bożkowa i kilku innych miejscowości. Są przymiarki do objęcia kursami PKS-u następnych sołectw. W każdym przypadku analizuje się rentowność tych kursów, bo to, że występuje o jakiś grupa 300 mieszkańców nie jest argumentem. Już nieraz okazywało się, że na wskazanej trasie z autobusu skorzystało raptem 3 - 5 pasażerów i trzeba było sporo dopłacić do ich przewozu.

Etatowy członek Zarządu Powiatu Kłodzkiego Piotr Marchewka zwraca uwagę na to, że wykorzystując m.in. fundusze otrzymane od wojewody dolnośląskiego oraz przy współpracy z niektórymi gminami stopniowo uruchamia się kolejne linie. - Ważne jednak jest to, aby one nie tylko się bilansowały, bowiem spółka musi mieć pieniądze na zaplanowane inwestycje prorozwojowe. Choćby na zakup nowego taboru w miejsce poważnie wyeksploatowanego, przy tym o nieco mniejszej liczbie miejsc, aby nie ponosić zbędnych kosztów. Liczymy, że uda się nam pozyskać środki unijne w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych albo innych programów. Biorąc pod uwagę teren, po którym nasz przewoźnik się porusza, w rachubę wchodzą pojazdy hybrydowe. Taki o 40 - 45 miejscach kosztuje około 2 mln zł. Czeka nas wydanie ogromnych kwot, którymi spółka nie dysponuje, a powiat - ze względu na ograniczone fundusze - też nie jest w stanie ad hoc wydać na zakup większej liczby autobusów - stwierdza rozmówca.

W założeniu władz powiatu oraz spółki najważniejsze pozostaje nie tylko przywrócenie, ale i podniesienie mobilności PKS-u. Firma ma być tym przewoźniekim, który zapewni mieszkańcom poszczególnych gmin łączność autobusową z Kłodzkiem jako centralnym miastem subregionu. O kursach na drugi koniec Polski nawet nie ma co marzyć.

(bwb)