Wczoraj i dziś TMZK - najstarszego dolnośląskiego stowarzyszenia

KŁODZKO (inf. wł.). Najstarsze na Dolnym Śląsku i jedno ze stowarzyszeń subregionalnych najdłużej działających w Polsce obchodzi 75. rocznicę swojego powstania. Jubileuszowe uroczystości zaplanowano na przedostatni weekend października. W ich trakcie będzie powrót do przeszłości, nie zabraknie akcentów ze współczesności oraz spojrzenia w przyszłość...  
 
ROZMOWA Z ADAMEM ŁĄCKIM - PREZESEM TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW ZIEMI KŁODZKIEJ



Niewiele stowarzyszeń w kraju legitymuje się tak długą działalnością jak to, którym pan kieruje. Przypomnijmy, że powstało 1 września 1947 r. i... ciągle trwa. Zapewne jest to jeden z powodów do dumy?


- Tak, TMZK jest najstarszym towarzystwem społeczno-kulturalnym funkcjonującym na Dolnym Śląsku i jednym z najstarszych w Polsce. Pojawiło się tuż po II wojnie światowej z inicjatywy grupy mieszkańców - pionierów tej ziemi, którzy pod przewodnictwem ówczesnego starosty kłodzkiego Zbigniewa Kulczyckiego odbyli zebranie założycielskie. I z marszu przystąpili do niezwykle aktywnej pracy; jej głównym celem była jak najszybsza integracja rodaków, którzy ziemię kłodzką wybrali na miejsce swojego zamieszkania. Przypomnę, że było to niezwykle ważne i równocześnie ambitne wyzwanie, bowiem podjęto je w czasach ogromnej niepewności, co do dalszych losów ziem zachodnich. Od razu określono sobie obszary działalności - od kultury poczynając, przez edukację i wydawnictwa idąc, a na aktywizacji życia gospodarczego kończąc. Ta przecież spora przestrzeń do ogarnięcia nie była przypadkowa. Oto zespół ludzi będących przedstawicielami różnych profesji, do tego w różnym wieku, swoim przykładem przekonywał Polaków, że ta kraina, w której się znaleźli jest godna ich miłości.

Z pozycji czasu, który mamy za sobą, aż ciśnie się pytanie, czy członkowie założyciele stowarzyszenia nie przeliczyli swoich sił?

- Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w filmie, który nakręciliśmy w związku z jubileuszem 75-lecia TMZK. Staramy się w tym obrazie pokazać, jak to mogło wyglądać, co ci ludzie czuli, dlaczego tak bardzo zaangażowali się w tą działalność. Jeszcze nie przyschły im na dobre rany minionej wojny, tragiczne wspomnienia z nią związane, nostalgia do stron, z których tutaj przyjechali, a oni, czyli ta grupa pionierów znajduje chęci i siły, aby gromadzić wokół siebie innych. Osobiście jestem dla nich pełen podziwu. Śledząc historię TMZK zauważyłem, że to byli ludzie o niezwykłych zdolnościach i potencjale. Jedni ujawniali swoje utalentowanie artystyczne, drudzy - ekonomiczne, kolejni - historyczne, jeszcze następni - w innych dziedzinach, zaś wszyscy razem mieli niesamowitą żyłkę organizacyjną. Dlatego potrafili to wszystko, co zamierzyli ująć i skutecznie przeprowadzić. Wspomniany wcześniej Zbigniew Kulczycki był nietuzinkową osobą: regionalista, turysta, geograf, ekonomista i wizjoner, więc to w końcu zaowocowało tym, że został wicewojewodą dolnośląskim. Równolegle okazał się człowiekiem jednoczącym wokół siebie pasjonatów...

.. dla których ziemia kłodzka stała się jakby odrębną krainą. Dali temu wyraz choćby w pierwszych opracowaniach wydawanych w formie roczników.

- Charakterystyczne jest to, że ta odrębność była akcentowana od pierwszych lat istnienia TMZK. Ludzie podkreślali, że ziemia kłodzka to nie jest tylko jakiś piękny fragment Polski czy Dolnego Śląska, ale Europy i świata. Wskazywali na jej unikalność i zarazem atrakcyjność, otoczenie pasmami górskimi, które na swój sposób dawały i wciąż dają to poczucie odrębności. To dało asumpt do nauczanie jej historii, w której przewijają się trzy narody. Proszę zauważyć - już wtedy zaczęto to tutaj doceniać. Dzięki temu stało się to formą promocji, w którą też wkładano serce i rozum, do tego bogatą przeszłość.

W kolejnych latach istnienia TMZK też mocno dbano o to, aby ono nie uległo np. upolitycznieniu w czasach przecież bardzo politycznych. Czy nie osłabiło to pozycji stowarzyszenia w codzienności ziemi kłodzkiej?

- Przeciwnie, pozostawało ono autentycznym wyrazicielem opinii i oczekiwań społeczności lokalnej. Gdyby nie aktywność działaczy towarzystwa, to powiedzmy sobie szczerze mogłaby się zawalić kłodzka starówka łącznie z najbardziej cenionymi na niej zabytkami. Właśnie przez to, że członkowie TMZK nie byli w jakimś sensie podporządkowani dyrektywom partyjnym, w porę narobili rabanu o istniejącym zagrożeniu dla tej części miasta. Ba, atakowali władze centralne, wojewódzkie i lokalne o to, że za mało robią, aby zapobiec katastrofie budowlanej, bo taka wisiała w powietrzu. Potrafili pozyskać wsparcie filmowca Roberta Standy, naukowca profesora Zbigniewa Strzeleckiego z Akademii Górniczo-Hutniczej i innych osób, skutecznie naciskających na decydentów. Mamy wobec nich wielki dług wdzięczności za to, że dzisiaj możemy chodzić po starym Kłodzku w większości uratowanym.

Także dzisiaj w TMZK jesteśmy dalecy od upolitycznienia, mimo że są wśród nas członkowie czy sympatycy różnych opcji. Łączy nas miłość do ziemi kłodzkiej i to jest najważniejsze.

W historii stowarzyszenia wyraźnie zapisał się kłodzki lekarz Eugeniusz Kaczmarek, który w ciągu wieloletniej prezesury TMZK bardzo wysoko podniósł poprzeczkę, jeśli chodzi o uaktywnienie jego działalności...

- To była wyjątkowa postać, po której m.in. mnie - bo wcześniej prezeską była Jadwiga Radziejewska - przypadło objąć tę funkcję w TMZK. Przyznam, że nie zdawałem sobie sprawy, jak nasz poprzednik wysoko zawiesił poprzeczkę będącą symbolem tej aktywności. Owocowała ona na polu wydawniczym i medycznym - tutaj przywołam fakt, że z jego inicjatywy odbyło się ogólnopolskie sympozjum geriatryczne u schyłku lat 70. poprzedniego stulecia; już wtedy pan doktor i TMZK wskazało na niezwykle ważny problem społeczny związany z podejściem do seniorów. Tej jego i towarzystwa aktywności nie brakowało przy organizowaniu lub współorganizowaniu imprez kulturowych, edukacyjnych czy popularyzatorskich, okolicznościowych wystaw.

Rozumiem, że prezes Adam Łącki stara się, aby ta poprzeczka nie uległa strąceniu.

- Nie tylko strąceniu, ona pnie się wyżej, bo nie spuszczamy z tonu. Wspólnie z młodymi ludźmi, którzy wstąpili w nasze szeregi, również starszymi członkami stowarzyszenia odnajdujemy się w nowych sytuacjach. Przydała się burza mózgów, przynoszą ciekawe propozycje i rozwiązania. Sam zabawiłem się w reżysera tego wszystkiego, co się pojawiło. Powróciłem do swoich zamiłowań teatralnych z lat studenckich, choć zawsze byłem ekonomistą i menedżerem - słowem technokratą - i okazuje się, że dajemy radę nowym zadaniom. Działamy ambitnie i z pasją, sami się bawimy i zachęcamy innych. Sądząc po reakcji odbiorców wielu naszych propozycji, wychodzi to nam coraz lepiej, a rosnąca frekwencja jest tego potwierdzeniem. Skromnie powiem, że w roku 2017 uzyskaliśmy tytuł najbardziej aktywnej i zaangażowanej organizacji pozarządowej na Dolnym Śląsku.

TMZK powróciło do wydawania "Roczników Ziemi Kłodzkiej", będących kolejnym namacalnym dowodem obecności stowarzyszenia w subregionie. Zwyciężył sentyment czy wyzwanie czasu?


- Szczerze przyznam, że jedno i drugie. To wydawnictwo jest swego rodzaju wizytówką TMZK, zarazem pewnym kompedium informacji o subregionie. Zawiera publikacje o nim przygotowane przez ludzi na co dzień mieszkających na ziemi kłodzkiej bądź będących jej ambasadorami, chcących podzielić się z innymi posiadaną wiedzą z przeszłości i współczesności tej naszej krainy. Poszliśmy z duchem czasu i roczniki są wydawane w formie elektronicznej - powróciły w roku 2018, teraz ukazał się kolejny, a już sposobimy się do opracowania następnego.

Przed nami obchody jubileuszu Towarzystwa Miłośników Ziemi Kłodzkiej. Czym państwo chcecie podkreślić to 75-lecie istnienia?

- Zaczniemy od otwarcia wystawy obrazującej dokonania stowarzyszenia - fotograficznie i filmowo. Na ekspozycji przypomnimy niektóre osoby, które mocno zapisały się w historii TMZK. Bardzo ważnym momentem będzie odsłonięcie tablicy pamiątkowej na froncie budynku Kłodzkiego Ośrodka Kultury, gdzie mamy naszą siedzibę. A podczas wielkiej gali jubileuszowej zaprezentujemy nasze wczoraj i dziś, docenimy osoby pracujące w stowarzyszeniu i na jego rzecz. Każdy z uczestników wydarzenia otrzyma specjalnie przygotowaną "pigułkę" prezentującą TMZK i naklejkę podkreślającą miłość do ziemi kłodzkiej. Zapraszam do udziału, bo nasze święto jest świętem mieszkańców ziemi, na której działamy.

Dziękuję za rozmowę
Bogusław Bieńkowski