RADKÓW (inf. wł.). Z pięciu bibliotek istniejących w gminie radkowskiej każda może pochwalić się długoletnią historią. Wszystkie - razem i z osobna - swoją działalnością wniosły wiele do rozwoju czytelnictwa i czynią to dalej, wspomagane m.in. przez samorząd lokalny oraz różne instytucje. Jest to wynikiem inwencji wykazywanej przez bibliotekarzy, którzy - tak jak przed dziesięcioleciami - nie boją się nawet najtrudniejszych wyzwań.
W księdze inwentarzowej biblioteki wiejskiej w Ścinawce Średniej, pod pozycją pierwszą wypełnioną 20 grudnia 1948 r. wpisano "Myśli o nowej Polsce" Alfreda Lampego. To była pierwsza tego typu placówka, która po II wojnie światowej ruszyła w tej części ziemi kłodzkiej. Niewykluczone, że jej otwarcie było wyjściem naprzeciw oczekiwaniom m.in. załogi elektrowni "Skałeczno", która wtedy w życiu dużej miejscowości odgrywała dominującą rolę.
Najstarszy wpis dokumentujący stan posiadania biblioteki w Ścinawce Średniej w grudniu 1948 r.
- Drugą w kolejności biblioteką, która pojawiła się na obszarze dziś zarządzanym przez gminę Radków, była radkowska. W niej pod numerem pierwszym spisu inwentarza, z datą 3 października 1950 r., ujęto książkę pt. "Przemiany w Liciaczuangu" napisaną przez Czao-Szu-Li - dowiaduję się od Joanny Zyzdy-Kusiakiewicz - dyrektorki Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy im. Karola Estreichera. - W przypadku obu bibliotek oraz pozostałych nie udało się dotrzeć do dokumentów ich powołania, stąd bazujemy na przytoczonych książkach inwentarzowych. Wiemy z nich, że w Wambierzycach placówka czytelnicza na pewno istniała 10 października 1955 r., w Ścinawce Dolnej - 18 lutego 1957 r., zaś w Ścinawce Górnej - 7 lutego 1956 r. I one oferowały do wypożyczenia książki albo przejęte z jakichś źródeł, albo otrzymane od mieszkańców w postaci darowizny. Dzięki temu zakres tematyki zasadzał się od "Dwóch poetów" Balzaca, idąc przez "Wyspę mgieł i wichrów" Centkiewicza czy "Faraona" Prusa, po wiele innych pozycji...
W tych pierwszych dwóch powojennych dekadach biblioteki w miejscach swojej działalności, także na obszarze podstołowogórskim, często miały wymiar kulturalnych świątyni. Mieszkańcy, którzy z nimi się związali, wspomagali ich rozwój w interesie całej społeczności. Cieszono się z każdego pozyskanego regału, stołu, krzesła bądź szafy coraz częściej przydających się do innych niż biblioteczne form działalności.
- We wsiach życie wymuszało, by te placówki służyły za świetlice albo małe ośrodki kultury. To w nich rozkręcała się praca z dziećmi i młodzieżą - najpierw na zasadzie kontaktów indywidualnych, a później w grupach tematycznych - podkreśla J. Zyzda-Kusiakiewicz. - Pewnego rodzaju formą zbliżenia się z bibliotekami stały się w nich prowadzone korepetycje oraz pomoc w odrabianiu lekcji świadczona przez personel. Wtedy było to coś nieocenionego, bo wiemy, jakie zazwyczaj było wykształcenie większości rodziców. A i oni, udając się do lekarza, urzędu lub na zakupy, przyprowadzali dzieci do biblioteki wiedząc, że na pewno znajdą w niej opiekę. To owocowało również w drugą stronę, bo z roku na rok rosła liczba czytelników.
Akurat sytuacja zbiegła się z uruchomieniem centralnych funduszy przeznaczonych na zakupy książek, w tym wskazanych przez donatorów. Wiejskie biblioteki wzbogacały się m.in. o pozycje ważne dla każdej grupy wiekowej. Pojawiły się chętnie czytane w domowych pieleszach książki do poduszki, czyli romansidła lub beletrystyka, sprzyjające poszerzaniu wykształcenia opracowania naukowe i encyklopedyczne, bądź skierowane do określonej grupy odbiorców wydawnictwa ideologiczne. Bibliotekarze z poszczególnych placówek wykonywali wręcz mrówczą pracę, aby z jednej strony zaspokoić oczekiwania, a z drugiej trafić w gusty i guściki osób do nich przychodzących. Od połowy lat 50. XX wspomagała ich w tym dziele Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Nowej Rudzie, a później - po reformie administracyjnej kraju w roku 1975, do kolejnej reformy - Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Wałbrzychu.
Filia biblioteczna w Wambierzycach neonem zwraca uwagę na siebie także nocą
- Z pięciu bibliotek funkcjonujących aktualnie w gminie radkowskiej najczęściej przeprowadzała się z miejsca na miejsce biblioteka w Radkowie. Najpierw funkcjonowała w ratuszu, później została przeniesiona do ośrodka kultury na ulicy Handlowej, by w roku 2004 - po wybudowaniu tej kamienicy na rynku - znaleźć w niej lokum - przypomina dyrektorka. - W Ścinawce Średniej biblioteka przeprowadziła się do nowej siedziby, w której pozostaje, natomiast w Wambierzycach lokum przeszło totalną modernizację. W przypadku obu filii wykorzystano fundusze ministerialne oraz gminne.
Wszystkie te zmiany były wyzwaniem czasu, szczególnie że do radkowskich placówek szerszym frontem wkraczały inne niezbędne zmiany. Zaczęło się od ich komputeryzacji poczynionej przy wsparciu Fundacji Gattesów za pośrednictwem Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, a we współpracy z Fundacją Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego. Wtedy postawiono na szkolenia bibliotekarzy, podniesienie rangi bibliotek i ich unowocześnienie. Kolejnym "kopem" dla rozwoju działalności stał się Program rozwoju bibliotek z roku 2000. Każda filia biblioteczna otrzymała po komputerze i urządzeniu wielofunkcyjnym, a biblioteka główna w dwójnasób.
- Doszedł też kolejny program ministerialny pn. "Kraszewski dla bibliotek", dotyczący wyłącznie zakupu sprzętu komputerowego. Dzięki niemu doposażyliśmy placówki w elektroniczny system z zakresu wypożyczeń i ewidencji czytelników. Był to okres mrówczej pracy personelu, bo każda z osób do tego systemu musiała wprowadzić po około 10 tysięcy książek - informuje dyrektorka J. Zyzda-Kusiakiewicz. - Daliśmy radę i tym samym staliśmy się odważniejsi, jeśli chodzi o poruszanie się w tym elektronicznym świecie.
W bibliotece głównej w Radkowie pracownice m.in. systematycznie wymieniają księgozbiór
Ów komputerowy postęp spowodował, że w całej Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy Radków zmieniła się struktura czytelników; przybyło tych bardziej odważnych i wymagających - na miarę obecnego czasu. Potrafią domagać się dostępu do książek już wypromowanych np. przez media. Między innymi dlatego książnica odeszła od nabywania literatury popularno-naukowej, przygrywającej konkury z Internetemm, w tym z "Wikipedią", na rzecz kupowania beletrystyki. Jak podkreśla moja rozmówczyni - niesamowity rozkwit przeżywają reportaże. I radkowianie, wambierzyczanie czy ścinawkowianie, nie wychodząc z domów, chcą znaleźć się w Meksyku, Peru, Himalajach albo we Włoszech. Też oczekują najnowszych dzieł uhonorowanych nagrodą Nike czy Paszportem Polityki książek.
- Po Nagrodzie Nobla przyznanej Oldze Tokarczuk zapotrzebowanie na jej książki po prostu się zwielokrotniło. To już nie tylko "Księgi Jakubowe", ale wszystkie inne stanowią przedmiot zainteresowania. Tym bardziej, że autorka napisała je prawie za miedzą - przekazuje szefowa BPMiG. - Nie od dzisiaj też wiemy, że jest oczekiwanie na literaturę lekko zbeletryzowaną, choćby o życiu carycy Katarzyny. To także powieść kryminalna, w tym polska, przeżywająca swój renesans. Zresztą zakupy czynimy m.in. w oparciu o dezyderaty czytelnicze. A dzięki wsparciu finansowemu przez burmistrza Radkowa, drugie tyle otrzymujemy od ministerstwa, możemy wzbogacać się o te poszukiwane pozycje. To wszystko powoduje, że ci czytelnicy, którzy kiedyś od nas odeszli teraz powracają.
Ale nie da się zapomnieć o tym, że niemała w tym zasługa raptem dziesięcioosobowego, przez minione lata odmłodzonego personelu bibliotek. Obok doskonałego odnajdywania się w poradnictwie czytelniczym, wykazuje się nad wyraz dużą ilością inicjatyw, co jest szczególnie ważne teraz, podczas pandemii koronawirusa. Z jej przyczyny np. wiele dzieci i młodzieży, którzy chętnie spotykali się przy komputerach, wymieniali wiedzą i umiejętnościami, integrowali z rówieśnikami, przestało się pojawiać dla tego celu. Zaproszono więc ich do udziału w zajęciach plastycznych, warsztatach manualnych oraz konkursach, aby utrzymać te ważne więzi. Biblioteka mocniej skierowała się ku przedszkolom i szkołom w gminie, zapraszając do uczestnictwa w wydarzeniach do nich adresowanych. Podobnie dzieje się w przypadku starszych czytelników - ponieważ czują się bardziej bezpieczni na wolnym powietrzu, przybyło ofert plenerowych z książkami w tle. Do tego trzeba jeszcze dodać propozycje uczestnictwa w spotkaniach on-line z autorami książek, zaproszenia na imprezy wspólnie przygotowywane z Gminnym Centrum Kultury, Sportu i Rekreacji oraz innymi partnerami, np. z biblioteką w czeskich Policach nad Metują.
Dyrektorka BPMiG Radków Joanna Zyzda-Kusiakiewicz
- Kieruję Biblioteką Miasta i Gminy Radków od dziesięciu lat. Mam ogromną satysfakcję z tego, że w tym okresie udało się stworzyć bardzo zgraną grupę ludzi - mamy same panie i informatyka - mogących podołać każdemu wyzwaniu. Gdy trzeba, to zawiozą książki do starszych czy chorych osób, np. w Karłowie lub Pasterce, kiedy jest taka konieczność, przysiadamy nad projektami. Akurat przygotowaliśmy kolejny, oceniany przez Unię Europejską, dotyczący napisania publikacji historycznej o Radkowie. Staramy się o środki z Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa, aby wymienić wyposażenie w filiach bibliotecznych w Ścinawce Górnej i Ścinawce Dolnej. Stawiamy sobie za cel dalsze zwiększenie liczby czytelników poprzez program o nazwie "Legimi". Tu mamy wsparcie Dolnośląskiej Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej, która utworzyła konsorcjum, zapraszając nas do udziału w nim. Tym samym poniesiemy mniejszy koszt, a czytelników wdrożymy w wypożyczanie i czytanie książek przez Internet - zdradza najbliższe zamiary dyrektorka BPMiG. - Musimy działać dynamicznie i nie czekać, aż sytuacja wokoło powróci do normy, bo ona już stała się normą. Słowem z naszej strony niezbędne jest dostosowanie się do niej - im szybciej to zrobimy, tym z większym pożytkiem dla naszych czytelników.
Bogusław Bieńkowski
Foto DKL24.PL + BPMiG Radków