PROSTO W OCZY: Igranie z koronawirusem

KRAJ / SUBREGON. Pandemia koronowirusa, niestety, zbiera żniwo. Nic więc dziwnego, że z każdej strony płyną nawoływania do zminimalizowania liczby wyjść z domów, zachowywania bezpiecznej odległości od innych osób, zaradnego załatwiania wszelkich spraw, zwiększenia troski o higienę własną. Do wielu adresatów tych przekazów one wciąż nie trafiają, gdyż ci ludzie wychodzą z założenia, że jeśli cokolwiek złego się stanie, to na pewno nie im. I nadal balansują beztrosko na granicy życia i śmierci, swoją lekkomyślnością narażając zdrowie innych. A przykłady sypią się same:

Na ulicy cztery starsze kobiety w najlepsze - niemal wchodząc na siebie - wymieniają się spostrzeżeniami o aktualnej sytuacji. Co tam apel premiera i ministra zdrowia o niegromadzenie się w grupach, co tam nawoływanie do zachowania bezpiecznej odległości między sobą. Chęć podzielenia się własnymi osądami jest większa od siły rażenia koronawirusa oraz od rozsądku. Na szczęście okazała się zdecydowanie słabsza od czujnego oka patrolu policyjnego, który wyrósł niczym spod ziemi. Dobiegające lamentowanie może pójdzie tym razem z nauką, na którą nigdy nie jest za późno...

W jednym z marketów, gdzie także pracujący z duszą na ramieniu personel liczy na sprawne zakupy czynione przez klientów, nagle utworzył się korek. Czyniąca sprawunki kobieta nie dość, że wyładowanym po brzegi wózkiem zablokowała przejście innym osobom, to potrzebuje czasu na znalezienie w tym wszystkim torebki z portfelem. I nie, żeby miała jakieś ograniczenia ruchowe. Po prostu z tym wszystkim pozostawił ją mąż, który wcześniej opuścił sklep, spiesząc do auta, by... otworzyć bagażnik.

Zapewne czytający ten tekst sami dopowiedzą wiele innych sytuacji, które - szczególnie teraz - większość z nas irytują. Nikt nie chce zostać ofiarą koronawirusa z powodu czyjejś nonszalancji, wręcz głupoty. W tak trudnym dla wszystkich okresie mądrość wykazywana przez każdego jest potrzebna natychmiast. 
 

Foto Shutterstock