Na tropie "złotego pociągu"

KUDOWA-ZDRÓJ / WAŁBRZYCH. Poszukiwacze "Złotego pociągu" starają się jak najbardziej zbliżyć do miejsca, gdzie pod ziemią ów skład może się znajdować. W tym celu m.in. skorzystali z umiejętności kudowskiego radiestety Stanisława Wołowca. Ten emerytowany nauczyciel matematyki lokalizowaniem obiektów i cieków wodnych zajmuje się od dawna. Wzdłuż i wszerz przemierzył np.Góry Stołowe, ujawniając w nich istnienie podziemnych korytarzy, którymi uchodzą potoki, co powoduje, że wiele rejonów tego masywu wysycha.
 

- Według mnie, poszukiwania w Wałbrzychu odbywają się nie w tym miejscu, wskazany ślad jest zafałszowany -
mówi p. Stanisław. - Z moich ustaleń wynika, że obok dawnego folwarku przy zamku Książ znajduje się wlot torowiska, którym poruszały się pociągi. One kilka kilometrów poruszały się pod ziemią, zanim dojechały do celu, to jest w pobliże zamku. Inaczej mogły stanowić łatwy cel dla lotnictwa alianckiego. Z przeprowadzonych przeze mnie wyliczeń wynika, że tunel kolejowy znajduje się na głębokości około 15 metrów, a nie sześciu-siedmiu, jak przyjęto.
Pan Stanisław jest zdania, że poszukiwania wjazdu w rejonie 65. kilometra, to zbędny wysiłek. Dlaczego? - Bo pod ruinami dawnej fabryki porcelany i broni, która nigdy wcześniej nie dysponowała bocznicą kolejową, znajduje się ogromna przestrzeń, być może stacja kolejowa. To tam rozładowywano i załadowywano wagony. Wjazd wygląda na szeroki, na dwa tory. Być może tam jest jakiś pociąg, jednak nic nie wskazuje, aby on miał być złoty - puentuje radiesteta.
(bwb)