Ważą się losy inwestycji w górską hydroelektrownię

WARSZAWA / MŁOTY - gm. Bystrzyca Kłodzka (inf. wł.). W ciągu kilku miesięcy powinno się wyjaśnić, czy państwo wznowi przerwaną w latach 80. poprzedniego stulecia budowę elektrowni szczytowo-pompowej w Górach Bystrzyckich. Jak powiedziała nam rzeczniczka prasowa Polskiego Grupy Energetycznej S.A. Małgorzata Babska - wszystko zależy od tego, czy inwestycja znajdzie się w Krajowym programie odbudowy i uzyska wielomiliardowe wsparcie.


Około 3,5 - 4 miliardów złotych liczonych na dziś trzeba byłoby wydać w Młotach, w gminie Bystrzyca Kłodzka, aby przystąpić do kontynuacji i sfinalizowania budowy hydroelektrowni. Do podjęcia takiej decyzji przez rząd kuszą uwarunkowania zewnętrzne, tj. problemy z podażą prądu w oparciu o rodzimych wytwórców oraz zamierzenia związane z transformacją gospodarczą regionu dolnośląskiego.

- To jest ogromna inwestycja, której nie zrobi się w ciągu miesiąca, opiera się na długoletnim projekcie. Na tę chwilę PGE pochyla się nad nią, rozważa wszelkie za i przeciw, słowem nabiera ona rumieńców. Ale jakakolwiek decyzja jej dotyczącą jest uzależniona od finansowania. Jeżeli tylko dostaniemy zielone światło, że mamy pieniądze na projekt, to do tematu podejdziemy bardziej stanowczo, łącznie z realizacją - mówi M. Babska z PGE S.A. - Zauważę, że ceny ewentualnej budowy są stale zmienne, bo odnotowujemy zmiany cen materiałów budowlanych.


Rozważanemu wejściu z robotami do Młotów towarzyszą prace nad ich pogodzeniem z ochroną przyrody. Obszar przyszłej elektrowni wodnej, w tym wydrążone sztolnie, jest objęty programem "Natura 2000" m.in. ze względu na obecność nietoperzy. Każdy z projektów traktujących o powrocie do tej ogromnej inwestycji będzie zawierał wskazania w tym zakresie.

- Decyzja odnośnie dalszych losów wyhamowanej budowy hydroelektrowni w Młotach zapadnie za kilka miesięcy. Projekt wznowienia tam robót jest cały czas brany pod uwagę - podkreśla rzeczniczka prasowa PGE S.A.
(bwb)