Wpływy z opłaty klimatycznej stopniały w oczach

POLANICA-ZDRÓJ (inf. wł.). W ubiegłym roku lockdown z powodu pandemii trwał przez siedem miesięcy, w tym roku - póki co - miał miejsce do maja. Przez ten okres w kurorcie nie było turystów i kuracjuszy, nie działały służące im obiekty, a to m.in. oznacza, że do kasy miejskiej trafiło mniej pieniędzy z opłaty uzdrowiskowej.


Przez większość miesięcy 2020 r. polanickie ulice i deptaki były opustoszałe

- Co to oznacza dla Polanicy? - waży pytanie wiceburmistrzyni Agata Winnicka. - Dużo, bo to nie jest tylko ten pieniądz, który fizycznie w naszym mieście pozostawiają turyści. Kwota zebrana w ciągu roku jest podwojona o proporcjonalną sumę otrzymywaną z budżetu państwa. W tym przypadku, z powodu pandemii i mniejszych wpływów, mamy mniej funduszy na prouzdrowiskowe wydatki.

Z opłaty klimatycznej kurorty rozwijają infrastrukturę służącą mieszkańcom, turystom i kuracjuszom. Chodzi np. o wszelką małą architekturę i ciągi komunikacyjne. To że w Polanicy-Zdroju ciągle ich przybywa jest wynikiem dobrej sytuacji finansowej miasta, które może sobie pozwolić na takie prace, mimo uszczuplenia wpływów z opłaty klimatycznej.

- Oczywiście nie jest dla nas obojętna żadna złotówka płynąca od turysty. Im jest ich więcej, tym więcej możemy dobrego zrobić i na jego rzecz. Mamy świadomość tego, że konsekwencje covida będziemy ponosić jeszcze przez jakiś czas - podkreśla A. Winnicka.
(bwb)